Fragmenty książki „Świat, zbawienie i… telewizja. Z biskupem Janem Chrapkiem rozmawiają Barbara Czajkowska i Dorota Maciejewska”, Księgarnia św. Jacka, Katowice 2001
W tym przeogromnym i prędkim przeobrażaniu świata, jaki dzieje się właściwie na oczach jednego pokolenia, ogromne znaczenie odgrywają media. Pytanie – jaka jest to rola, czy pozytywna?
Media z natury są czymś bardzo pozytywnym i niewinnym. Trzeba pamiętać, że są tylko narzędziami. Utarło się jednak przekonanie, w którym media oskarżamy o różne, nie najlepsze rzeczy. A przecież odkrywanie nowych możliwości technicznych jest niczym innym jak realizacją Bożego nakazu: Idźcie i czyńcie sobie ziemię poddaną, czyli rozpoznajcie możliwości świata. Skoro Bóg, stwarzając człowieka, nakazał nam rozpoznawać, to nie powinniśmy się tego ani bać, ani uciekać przed tym, tylko próbować to realizować. Trzeba odkrywać naturę tego poznawanego świata. Należy jednak unikać „wytrychowych” skrótów myślowych, w których oskarżamy nowoczesność o całe zło. A wina nie leży przecież w nowoczesności, ale w tym, że my nie zdołaliśmy się dostosować.
Więc wina tkwi w nas samych – nie zawsze potrafimy we właściwy sposób używać danych nam narzędzi, zapewne nie zawsze też zdajemy sobie sprawę z tego, jak niewłaściwie użyte niebezpieczne mogą stać się te narzędzia…
Nasz wysiłek rozpoznania natury mediów nie podąża za technologicznymi odkryciami. Przyjrzyjmy się takiemu banalnemu odkryciu, jakim był nóż – z jednej strony wynalazek mający bardzo pozytywne znaczenie dla człowieka, z drugiej zaś negatywnie nacechowany. Kiedy człowiek odkrył naturę noża, to znaczy pojął, gdzie znajduje się ostrze i trzonek, zrozumiał, w jaki sposób powinien go używać, zdając sobie sprawę z tego, że w momencie silnych stanów emocjonalnych może stać się zagrożeniem, zrozumiał nowe wyzwania etyczne stojące jakby przed sposobem używania. Podobnie jest w przypadku bardziej skomplikowanego wynalazku, jakim są media. Trzeba odkrywać naturę wszelkich nowych wynalazków i podejmować wysiłek etycznego reflektowania tych możliwości, bo mogą one stać się zagrożeniem, jeżeli zostaną użyte przez człowieka o nieodpowiedniej wrażliwości.
(…)
O misji telewizji publicznej
To problem niezwykle ważny, nie tylko dla naszego kraju, ale dla całej współczesnej cywilizacji. Nowe technologie wpisane w możliwości telewizyjne i powstawanie tak zwanych telewizji tematycznych, budowanych na możliwościach technicznych, prowadzi do fragmentaryzacji przekazu, a ujmując szerzej – fragmentaryzacji poznania. W imię cywilizacyjnych wartości trzeba się bardzo troszczyć o to, żeby telewizja publiczna wypełniała publiczną misję, to znaczy, żeby odpowiadała na publiczne potrzeby. Samą esencją pojęcia: publiczna misja, jest troska o to, aby społeczeństwo, w którym ona funkcjonuje, miało w niej odbicie swoich oczekiwań i swoich potrzeb. Ona musi wychodzić naprzeciw oczekiwaniom i wychowawczym celom tego społeczeństwa. Wiadomo, że publiczna telewizja w Polsce ma obowiązek zapoznawania naszego społeczeństwa z kanonem polskiej literatury i kultury, z polskim typowo historycznym myśleniem. Jej zadaniem jest odpowiadanie na różnorodne potrzeby związane ze strukturą socjologiczną społeczeństwa, musi wychodzić naprzeciw klasie intelektualnej, robotniczej, nie może zapomnieć o tym, że istnieją mniejszości narodowe itd.
Definiując misje telewizji publicznej, Anglicy używają prostego określenia: give them what they need – daj im to, czego potrzebują – nie: tego, czego chcą…
Zgodziłbym się z tym, tylko pod takim warunkiem, że słowo „potrzebują” rozumiemy tak, jak rozumie to matka w stosunku do swojego dziecka, czy nauczyciel wobec ucznia. Give him this thing – daj im to, co naprawdę jest potrzebne dla ich osobowości. Czasami zdarza się tak, że dajemy ludziom igrzyska, bo wydaje nam się, że oni właśnie tego chcą.
Kościół chce być obecny w przekazie medialnym – wydaje się, że przede wszystkim w telewizji, która ma największą moc oddziaływania. Zatem w jakim kierunku pójdzie Kościół – czy będzie podtrzymywał i doskonalił swoja obecność w mediach publicznych, komercyjnych, czy będzie kładł nacisk na rozbudowywanie własnych środków przekazu?
Obowiązek i prawo obecności Kościoła we współczesnym świecie wynika z kilku przesłanek. Najpierw tej biblijnej, która juz cytowałem: „idźcie i czyńcie sobie ziemie poddaną”, a to znaczy idźcie i rozumiejcie otaczającą rzeczywistość świata. Telewizja, radio, prasa są dzisiaj w biblijnym języku ziemią, czyli ta rzeczywistością, w której funkcjonuję, która tworzy i karmi człowieka. Ziemię można sobie czynić poddaną tylko wówczas, kiedy się ją rozumie. Kościół ma obowiązek rozpoznania tej rzeczywistości, bowiem ona kształtuje ludzką wrażliwość, ludzką naturę i sposób postrzegania świata. Drugą przesłanką jest nakaz Chrystusa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody”. Kościół próbował go realizować, dy budował świątynie romańskie, gotyckie, kiedy inspirował poezje religijną, czy też malarstwo ścienne. To wszystko było forma nauczania tymi narzędziami, które w danych epokach historycznych funkcjonowały. Jest jeszcze jedna, tym razem antropologiczna przesłanka mówiąca o tym, że drogą Kościoła jest człowiek. A przecież współczesny człowiek jest ukształtowany, czy tego chcemy, czy nie, naturą mediów. My postrzegamy świat mozaikowo, bo tak nam podpowiada telewizja.
Ale z tym nie trzeba chyba walczyć?
Oczywiście, że nie. Jeśli chcemy służyć konkretnemu człowiekowi, to musimy go zrozumieć. Obecnie trzeba mówić do ludzi innym językiem, którym posługują się media, w przeciwnym razie będziemy śmieszni, będziemy niczym afrykańscy zaklinacze węży. Wielokrotnie powtarzam studentom teologii, że kiedy będą mówić w mediach o głębokich religijnych problemach, muszą posługiwać się językiem współczesności. Kiedy będą mówić o tym, że Bóg jest miłością, w sposób nudny, ze smętna miną, bez entuzjazmu i radości, nikt im nie uwierzy, nikogo nie przekonają. Telewizja wykształciła nowy język i Kościół ma obowiązek go poznawać. Innym problemem jest natomiast dylemat, czy za wszelką cenę ma „pchać się” do telewizji. Jest kilka form obecności Kościoła poprzez tzw. „okienka”.
Jeśli poprzez „okienka”, to jakie: publiczne czy komercyjne?
Nade wszystko przez telewizje publiczną, bo ona ma obowiązek wychowywać. Telewizja komercyjna także należy się posługiwać, ale nie za wszelką cenę, bowiem w momencie kiedy ma ona cały program zbudowany na wartościach totalnie odmiennych od tych, które byłyby pokazane w „okienkach”, wówczas mogłaby je legitymizować. Ale owe „okienka” nie wyczerpują wszystkich możliwości. Kościół to nie są tylko duchowni, taki obraz Kościoła utarł się w opinii publicznej, a przecież ogromną rolę odgrywają ludzie tworzący tę wspólnotę. Z ogromnym podziwem patrzę na dziennikarzy, którzy robią głęboko religijne programy, nie używając żadnego ze skrótów religijnych. Im bardziej ludzie tworzący media nasyceni są chrześcijańskim systemem wartości, tym bardziej to z nich emanuje.
(…)
Na jakie problemy etyczne uczula Ksiądz Biskup swoich studentów, dziennikarzy, pracowników mediów?
Często powtarzam moim studentom przesadną tezę, że jeśli nie są pewni czyjejś winy, lepiej by popełnili błąd niedoinformowania o prawdzie nieznanej publicznie, niż gdyby zniszczyli czyjeś dobre imię wobec milionów. Obecnie wielu ludzi tworzących media uważa, że w imię prawdy muszą coś pokazać czy powiedzieć, tylko nie zastanawiają się nad problemem – komu potrzebna jest ta prawda, czy rzeczywiście wzbogaci ona odbiorcę. Jest jednak jeszcze jedno istotne zjawisko dotyczące prawdy i kłamstwa, które obserwuję od kilku lat, a mianowicie, jeżeli coś nie zaistniało w mediach, to nie istnieje także w świadomości ludzi. Mamy tutaj do czynienia z wielka manipulacją. Jeśli o danym fakcie nie powiedział dziennikarz, to ten fakt nie zaistniał. Choćby się król narodził, a w mediach nikt nie powiedziałby o tym, to on się po prostu nie narodził.
(…)
Wiem, że Ksiądz Biskup zestawił dekalog oczekiwań pod adresem dziennikarzy. Proszę je przypomnieć.
Po pierwsze chciałbym, żeby dziennikarz z szacunkiem i miłością odnosił się do odbiorcy, po drugie posiadał chęć dzielenia się z nim odkrytą prawdą (a nie narzucania jej). Trzecie przykazanie to, aby przekazane informacje podporządkowane były zasadzie obiektywizmu. Kolejnym nakazem byłaby troska o własną głębię osobową, bo uczciwość przekazu rodzi się z wewnętrznego bogactwa osoby tworzącej go. Myślę, że równie ważny, jak uczciwość, jest profesjonalizm.
Jakim jest dziennikarz, o którym może powiedzieć Ksiądz Biskup, że jest profesjonalistą?
Profesjonalny dziennikarz to taki, który dobrze zna naturę medium, w którym występuje, oraz język, którym się ono posługuje, i potrafi dobrze tę wiedzę wykorzystać. Jeżeli ktoś mówi w radiu językiem na przykład wykładu to oznacza, że popełnia błąd warsztatowy i nie jest profesjonalistą.