Ks. Jan Kaczkowski
za unikalny, lekki i przejmujący styl, w jakim dotyka spraw najważniejszych; sensu choroby, śmierci, życia
Doktor nauk teologicznych, bioetyk, założyciel i dyrektor Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio. Przez wiele lat zmagał się z chorobą nowotworową – otwarcie i szczerze o tym mówił, udzielał wywiadów, które dodawały otuchy innym chorym. Zmarł 28 marca 2016 r. Autor książek „Grunt pod nogami” i „Ekskluzywny żebrak. Czyli ks. Jan Kaczkowski o tym, co najważniejsze” (2016). Na podstawie rozmów z ks. Janem Kaczkowskim powstały książki „Szału nie ma, jest rak” (2013), „Życie na pełnej petardzie. Czyli wiara, polędwica i miłość” (2015), „Dasz radę. Ostatnia rozmowa” (2016), „Żyć aż do końca. Instrukcja obsługi choroby” i „Dekalog księdza Jana Kaczkowskiego” (2017).
Piotr Żyłka
za znakomite wyczucie nowych mediów, internetowych portali społecznościowych oraz umiejętne korzystanie z nich dla głoszenia Dobrej Nowiny
Publicysta i grafik komputerowy, bloger, pomysłodawca projektu faceBóg i polskiego profilu papieża Franciszka na Facebooku. Redaktor naczelny portalu społecznościowo-informacyjnego DEON.pl. Jeden z założycieli ruchu Zupa na Plantach i Fundacji ZUPA, które wspierają bezdomnych. Współautor książek, które powstały na podstawie rozmów z ks. Janem Kaczkowskim i s. Małgorzatą Chmielewską. W 2018 r. ukazała się książka „Łobuzy. Grzesznicy mile widziani” Piotra Żyłki, Łukasza Wojtusika i Grzegorza Kramera SJ – zapis rozmów o wierze i współczesnym Kościele.
Fragment wywiadu dla KAI, 21 lipca 2014 r.
Jakie znaczenie ma to, że dostałeś nagrodę – po raz pierwszy w jej historii przyznaną ex aequo – z ks. Janem Kaczkowskim?
Zawodowo jest to dla mnie spełnienie marzeń. Gdy usłyszałem o nim pierwszy raz, po wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, to mnie sponiewierało. Zacząłem szukać informacji o nim. Później była książka „Szału nie ma, jest rak”, zrobiłem z nim wywiad, poznawałem go coraz lepiej i coraz bardziej byłem zachwycony tym, jak ten człowiek żyje. Mimo choroby i trudności, które go dotykają, potrafi być optymistą i tym optymizmem zarażać innych. A do tego robi niesamowite rzeczy – dzieli się z ludźmi Dobrą Nowiną, prowadzi hospicjum i uczy innych przeżywać cierpienie. Już sam fakt, że będę mógł kiedyś swoim dzieciom powiedzieć, że byłem nominowany z takim człowiekiem, był powyżej moich marzeń. Nie chcę deprecjonować nagrody, ale największym jej bonusem była dla mnie możliwość poznania prywatnie ks. Jana, zjedzenie z nim obiadu, wspólne żartowanie. To była wisienka na torcie, a właściwie sam tort, a nie wisienka.