Logo Loading

Czytelnia

Rozmowa z ks. arcybiskupem Józefem Kowalczykiem
„Niedziela Ogólnopolska” 41/2019

Był jednym z najbardziej znanych i cenionych polskich biskupów. Przygotowywał papieskie pielgrzymki do Polski /w 1997 i 1999 r./, zakładał jadłodajnie, Domy Samotnej Matki, kluby młodzieżowe. Organizował pomoc lekarską i leki dla biednych. Wiele osób mówiło o świętości jego życia. Należał do Zgromadzenia św. Michała Archanioła. Był biskupem pomocniczym Diecezji Drohiczyńskiej, Diecezji Toruńskiej i biskupem ordynariuszem Diecezji Radomskiej. Zginął 18 października 2001 roku. O tym wybitnym kapłanie z byłym nuncjuszem apostolskim i Prymasem Polski /2010-2014/ ks. arcybiskupem Józefem Kowalczykiem rozmawia Krzysztof Tadej. 

Krzysztof Tadej: 18 października 2001 r…

Ks. abp Józef Kowalczyk: Zadzwonił do mnie biskup Jan Chrapek. Opowiadał o spotkaniach w Warszawie. Mówił, że wraca do Radomia odprawić Mszę św. dla lekarzy i środowisk medycznych. W pewnym momencie rozmowa się urwała. Może stracił zasięg? Może rozładowała się bateria w telefonie? A wieczorem, usłyszałem w radiu tragiczną wiadomość. Biskup Jan zginął w wypadku samochodowym. 

– Poinformowano, że kierując samochodem zjechał na przeciwny pas i zderzył się z ciężarówką.

– To było szokujące. Jak mogło się to stać? – pytałem. Przecież nie było żadnych oznak, że się źle czuje. Dla mnie to był ogromny wstrząs i wielki ból.

– Brat biskupa Jana Chrapka w wywiadzie dla tygodnika „Niedziela” mówił rok temu: „Brat miał zaledwie 53 lata. Był w pełni życia. I tyle miał jeszcze do zrobienia”. Pytał, dlaczego tak się stało.

– Wierzymy, że wraz ze śmiercią życie się nie kończy, ale się zmienia. Ale jesteśmy ludźmi i odczuwamy ból po śmierci bliskich. Też zadawałem sobie pytanie: „Boże, dlaczego?”. Odszedł przecież człowiek tak wyjątkowy, o wielkiej duchowości, bardzo szlachetny. Wiedziałem, że to ogromna strata dla Kościoła w Polsce.

– Na czym polegała wyjątkowość biskupa Chrapka?

– Można było ją zauważyć w różnych sytuacjach. Do Kościoła wnosił nowego ducha. Swoją postawą pokazywał, że można tworzyć życie wspólnotowe z ludźmi różnych poglądów i kultur. Zgodnie z tym co pisał i mówił papież Jan Paweł II współpracował z grekokatolikami, prawosławnymi, luteranami. Nie zawsze był rozumiany, ale pomimo tego konsekwentnie tworzył w Polsce klimat otwartości na innych. Łączył ludzi, a nie dzielił. Miał dar przyciągania ludzi do siebie. Potrafił nawiązać kontakt zarówno z profesorami, artystami, politykami różnych opcji, jak i prostymi ludźmi. Byłem bardzo zaskoczony jak wspaniale potrafił zjednać sobie dziennikarzy. Nie tylko wierzących, ale również takich, którzy byli daleko od Kościoła. Dziennikarze byli zafascynowani biskupem Chrapkiem! Szanowali go, chcieli z nim rozmawiać, dyskutować. Słyszałem, że na jego wykłady w Instytucie Dziennikarstwa Uniwersytetu Warszawskiego przychodziły tłumy studentów. Również z innych wydziałów.

O tym, jak był postrzegany przekonałem się także w dniu jego śmierci. Wieczorem, 18 października 2001 r. włączyłem telewizję, żeby zobaczyć, czy ktoś mówi o śmierci biskupa Jana. Pamiętam, jak pani Jolanta Pieńkowska ze łzami w oczach rozpoczęła program informując, że zginął biskup Chrapek. Powiedziała, że był bardzo dobrym człowiekiem, do którego mogła zadzwonić nawet o północy. A on, nie obrażał się, ale słuchał, doradzał, pomagał.     

– To wzór dla innych kapłanów?

– Zdecydowanie tak. Szedł do ludzi. Z wyciągniętą ręką, uśmiechem, życzliwością. Nie miało znaczenia skąd ktoś pochodzi, jakie zajmuje stanowisko, czy jest wierzący, czy nie. Jeśli jakaś osoba miała problem i chciała porozmawiać, to zmieniał plany i umawiał się na spotkanie. Potrafił pojechać bardzo daleko, żeby się z nią spotkać. Nie żałował czasu. W tym przypominał mi Jana Pawła II.

– Ksiądz Arcybiskup doskonale znał Ojca Świętego.

–  Znałem kardynała Karola Wojtyłę. A później, po wyborze, Ojciec Święty poprosił, żebym rozpoczął pracę w Sekretariacie Stanu. Razem z obecnym biskupem – seniorem, Tadeuszem Rakoczym, tworzyliśmy Sekcję Polską. Tam, na co dzień widziałem stosunek Jana Pawła II do ludzi. Kiedy miał się z kimś spotkać, to nie pytał czy ktoś jest wierzący, czy ochrzczony, jakie reprezentuje środowisko czy ugrupowanie polityczne. Mówił: „Spotykam człowieka –  osobę niepowtarzalną, która ma rozum i wolną wolę. Człowieka, który jest dziełem Boga – Stwórcy i któremu należy się szacunek”. Dlatego pojechał do Ali Agcy, do człowieka, który chciał go zabić. Dlatego bez wahania spotkał się np. z chórem Aleksandrowa z Rosji. Pamiętam, jak po koncercie w Watykanie ktoś przyszedł z prośbą, żeby Ojciec Święty przyjął artystów. Papież od razu się zgodził. Z każdym się przywitał, rozmawiał. Po tym spotkaniu członkowie zespołu mówili: „Jaki to piękny człowiek!”. Taki był też biskup Chrapek. Dlatego uważam, że może być wzorem dla wszystkich kapłanów, biskupów. Był biskupem dla ludzi. Pokazywał, że nie należy kierować się uprzedzeniami i tym, co ktoś o kimś powiedział. Tak właśnie zaczyna się ewangelizacja. Nie polega na prymitywnym przekonywaniu, mówieniu o wyższości swoich racji, upokarzaniu kogoś, ale na byciu człowiekiem dla innych, na otwartości, życzliwości, konkretnej pomocy.  

            Biskup Chrapek był szczery, autentyczny. Pamiętam jak bardzo cenili go policjanci, pracownicy Biura Ochrony Rządu, organizatorzy lotów papieskich. Nieraz słyszałem, jak się dziwili: „Kim jest ten biskup Chrapek? On jest niesamowity. Bardzo nam pomaga”. Widziałem, że z wieloma się zaprzyjaźnił.

– Co chciałby Ksiądz Arcybiskup, żeby ludzie zapamiętali z nauczania biskupa Chrapka?

– Miał słynne powiedzenie: „Idź przez życie tak, aby ślady twoich stóp, przetrwały cię”. To ważna wskazówka, jak iść przez życie.

Warto zwrócić uwagę również na jego postawę. Był skromny, prawy, postępował w zgodzie ze swoim sumieniem. Żył tak, jak wynika to z Ewangelii. Troszczył się o biednych. Pomagał im na różne sposoby. Nie tylko zresztą biednym. Wielu ludziom, mnie również. Przyjechałem do Warszawy i w 1990 roku organizowałem nuncjaturę. Musiałem zorganizować personel, urządzić biura. Niewiele osób pamięta, że w tamtym okresie prawie nic nie można było kupić. Szukałem mebli, wyposażenia. Np. po żyrandol jeździłem aż do Krakowa, bo nigdzie nie można było go kupić! W tym pomagał mi ks. Jan Chrapek. Proponował też niektóre osoby do pracy w nuncjaturze. Np. to on wskazał mojego sekretarza i kapelana, ks. Tadeusza Gerlacha. 

Bardzo ważne w nauczaniu biskupa Chrapka były przesłania do ludzi mediów. Mówił, że w dziennikarstwie podstawową wartością jest prawda. Nie można w dziennikarstwie stawać po jakieś stronie i być nieobiektywnym. Nie można udawać, że jest się dziennikarzem i jednocześnie reprezentować jakieś instytucje czy partie polityczne. Kiedy dzisiaj patrzę na to, co dzieje się w mediach, to widzę wielu szlachetnych i godnych szacunku dziennikarzy, ale niestety są też tacy, którzy wydają się być na usługach jednej partii. Nasuwa się wtedy pytanie – po co taka osoba jest dziennikarzem? Ma przecież dawać świadectwo prawdzie, a nie popierać jedną partię!    

– Biskup Jan Chrapek był jedną z osób, dzięki któremu powstała Katolicka Agencja Informacyjna.

–  Możemy być dumni, że w Polsce powstała agencja, która przekazuje wiadomości z życia Kościoła. Nad jej utworzeniem pracował biskup Jan Chrapek, arcybiskup Józef Życiński, Marcin Przeciszewski i inne osoby. To się udało, choć byłem świadkiem wielu trudnych chwil. Pamiętam jak w Katolickiej Agencji Informacyjnej zaczęły być publikowane wiadomości o Kościele. Niektóre były negatywne. Była grupa, która tego nie akceptowała. Mówili: „Jak to możliwe, żeby pisano źle o Kościele? Trzeba agencję zlikwidować”. Protestowałem. Przecież publikowano fakty, bo wydarzyło się coś niewłaściwego. To nie były domysły czy opinie. Podkreślałem, że lepiej, gdy dowiemy się o tym z naszej agencji, niż później będziemy czytali interpretacje w różnych mediach. Mówiłem, że informowanie nie polega na pisaniu, że Kościół jest idealny, na naciąganiu czy posługiwaniu się kłamstwem. Chodzi o prawdę. Tak myślał również ks. biskup Jan Chrapek.     

– Jednocześnie biskup Chrapek powtarzał: „W każdym człowieku jest wiele nieodkrytych pokładów dobra”.

–  Uważam, że szacunek dla drugiego człowieka, a także pobożność wyniósł z domu rodzinnego. Poznałem jego rodziców. Szlachetnych, wierzących. Czuło się, że ojciec w tej rodzinie był mentorem, autorytetem, który wskazywał kierunek. Myślę, że miał ogromny wpływ na swojego syna i życiowe wybory całej rodziny. Dwie siostry biskupa Chrapka również wstąpiły do zakonu. 

 – Gdyby dzisiaj żył, to na co – według Księdza Arcybiskupa – zwróciłby szczególną uwagę?

– Na mowę nienawiści. To jedna z „chorób” w Polsce. Polega na posługiwaniu się językiem obrażającym rozmówcę. Językiem, który ma na celu upokorzyć osobę uważaną za przeciwnika. To atakowanie innych, posługiwanie się mową nienawiści dotyczy niestety również ludzi, którzy nazywają się katolikami i reprezentują nas w Sejmie i Senacie. Mówią językiem, który ich kompromituje. A przecież mowa to dar Boży. Mamy przekazywać nasze myśli i przyczyniać się do dobra, braterstwa, miłości. Dzisiaj język często służy do przekazywania negatywnych emocji.  Myślę, że biskup Jan nie chciałby tego. Zwracałby uwagę na odpowiedzialność każdego za wypowiadane słowa. 

– Dziękuję za rozmowę.   

https://www.niedziela.pl/artykul/145111/nd/Kim-byl-ten-biskup-Chrapek